gdzieś się jak zwykle śpieszyłam,
biegłam na tramwaj…
nie myślałam o nikim i niczym
byle się nie spóźnić
i tylko to się liczyło
i nagle już w drodze
mignął ktoś znajomy
kurzem przysypany
przymusowo zapomniany
dziwne skojarzenie
rozczarowanie
połączone z ulgą…
że nie poznał
że nie zauważył
Czasem warto zmierzyć się ze swoimi „duchami”… Oswojone, nie uprzykrzają życia. Polecam.
Ładny wierszyk, taki głęboki.. http://www.about–life.blog.onet.pl