sobotni spacer

po lesie ze znajomą i jej psem miał być przyjemnością …i w sumie tak było, choć nie do końca. Pies, a właściwie psica o imieniu Rea przywitała mnie radośnie i poszłyśmy przez uliczki sopockie w kierunku lasu. do pełni psiego szczęścia brakowało badylka do rzucania i wspomnianego wcześniej lasu do biegania. badylek znalazł się na skraju lasu, gdzieś na Reja i tam Reicia radośnie pobiegła po ścieżce, a my znacznie wolniej za nią. zajęte rozmową nie zwróciłyśmy w pierwszej chwili uwagi na lekkie zadymienie panujące w lesie, zatrzymał nas widok płomieni w miejscu w którym ich być nie powinno.
palił się las i to tak całkiem energicznie, szybki telefon i po ok. 5 minutach zajechała straż pożarna i wszystko dobrze się skończyło.

112 działa…i tak być powinno.

a Rogatej i Reici dzięki za cudowny relaks i zabawę jaką zawsze mamy na spacerach.
ciekawe, kiedy dotrą do mnie zdjęcia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.