zapisałam się na studia….trochę czasu zabrała ta decyzja, ale co mi tam.
jakoś to będzie i nie się czym przejmować, byle do przodu.
jutro przyjedzie nowe biurko i super wypasiony fotel, więc będę się mogła bawić w studiowanie na full wypasie…
drobna ironia losu pani z dziekanatu została studentką i teraz sama będzie musiała bywać w swoim dziekanacie…hehe…no nie wiem, co z tego wyjdzie. wszyscy wkoło kibicują i cieszą się z tej decyzji.
a tak..kierunek nosi dumną nazwę europeistyka..specjalizacja o ile do niej dotrę będzie nosiła nazwę region morza bałtyckiego…kosztować mnie to będzie sporo,, ale jest szansa,że firma dołoży co nieco i wtedy kieszeń nie będzie tak rozpaczliwie zdrenowana.
co jeszcze? a tak chodzę sobie na kurs tzw business english sponsorowany przez EU w ramach podnoszenia kwalifikacji, przekrój wieku spory i chyba najmłodsza jest nasza nauczycielka:))) zajęcia odbywają się popołudniami, więc hmmm bywa tak, że z lekka zasypiamy,,ale dajemy radę… na koniec będzie egzamin i jak zdamy to certyfikat międzynarodowy. szkoda trochę ,że tak trudno znaleźć informacje o tych kursach, a przecież są darmowe .
nauka pływania przeniosła się w tym semestrze na tzw duży basen i teraz będę walczyć głównie z lękiem przed skokiem na głęboką wodę.
postanowiłam sobię być dzielną i nie dać plamy w żadnym z wymienionych powyżej punktów programu!!!
No bul, bul (ekhm… gul gul…) – Twoje zdrowie!
Batman?! to naprawdę Ty?
Ano… a co w tym takiego zaskakującego? Czyżby kiedyś pojawiły się moje nekrologi na mieście?
Żyję, jak widać, i nawet czasami „dam głos” tu i ówdzie w komentarzach 😉