rozciągam siebie na palecie dnia
zmywam z powiek resztki wczoraj
budzę się
czytam scenariusz na dziś
żadnych zmian
automatycznie
włączam kolejny odcinek
zimno
wideo się zacięło
pusto
komputer strajkuje
cicho
automatycznie
dzień po dniu
usiłuję
być
ja usiłuję być… z nią…
ona nie chce.
chcę być. nie wolna. z nią.
może… za pięć lat. jak mówi jej przyjaciółka.
a ja nie mam tyle czasu. chcę ją kochać teraz. później będzie za późno.
ale będzie dobrze. prawda?
Ja też żyję jakby z rozpędu..
Codzienne czynności znam już na pamięć…
Kusi mnie by złamać ten scenariusz…
Narozrabiać, namieszać, przeżyć coś ekscytujacego i zakazanego 😉
Ale nie mogę robić sobie przecież bałaganu w życiu 🙂
Zmień codzienność, niech na niebieskim niebie od czasu do czasu pojawi się tęcza:)
no tak….to sie nazywa rutyna 🙁
niestety, każdego wcześniej, czy później ona dopada.
czasem cała codziennośc w 100% pozbawiona jest magii… ;/
I z życiem jest niestety tak, że nie przeczytasz w Wyborczej Telewizyjnej, co będzie w odcinkach nadchodzacego tygodnia…
a ja wrecz tesknie za monotonia…
to bycie wcale nie jest łatwe…
pomalutku czekam na jakieś zmiany…
awari dawaj dalej. takie rozkminy są pierwszym krokiem do zerwania zasłony rzeczywistosci. anarchia!
a ja wierzę, że po monotonii za jakiś czas zawsze przychodzi coś niespodziewanego, coś co ją burzy …
potem monotonia pochłania to coś i znów trzeba czekać na kolejne bum. I tak w kółko.
W codzienności jednak też jest coś pięknego. Przecież parzenie herbaty też może miec urok, np. jeśli to herbata robiona dla kogoś waznego
🙂
być mimo wszystko…
to jest straszne kiedy popadamy w rutyne, trzeba w zycie wprowadzic cos nowego!