w pewnym mieście
pewna pani
pewnego pana
spotkała…
i
teraz ta pani
niewyspana
ale
roześmiana
rankiem
goni
autobusy
a wieczorem
razem z magiem
(to ten pan)
idą razem
bić
potwory
w
Moradonie,Pianie…
gdzieś
daleko
na
sieciowych labiryntach.
Hmm…
sieciowe labirynty mają to do siebie, ze łączą w jedno tafle bardzo -tu- odległych od siebie przestrzeni.
Coś mi się wydaje, że ktoś tu się zakochał! Ech… wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!
czy ja wiem…my się razem doskonale bawimy:)))
zgadzam się ze Stworem w 100%
siemka…tak nie mam co robic i chodze sobie po jakis blogach i komentuje notki…:))) masz fajowskiego bloga bardzo mi sie podoba..!!..jak chcesz to wpadnij do mnie na bloga i cosik skomentuj..:)))…adres [www.kasiia13.blog.pl] .. zapraszam serdecznie … pA;*;*
A w ogóle to świetnie ze znalazłaś sobie kompana w świecie gry – który nie jest jednym z tej smutnej większości, która zabija innych graczy, kradnie przedmioty, miesza się do walki, sprowadza na słabszych graczy potężne potwory, pod groźbą śmierci wymusza pieniądze i przedmioty, i ogólnie zachowuje sie po chamsku. Bo niestety większość postaci w grach sieciowych należy do czujących się bezkarnie nastolatków.
Zacznij grać w Tibię, stworzymy własną mafię 😉
nio to miłego pokonywania potforów 😉
upsss potworów 😉
To ja widzę, że ostatnio wszyscy zakochani ;).
Oprócz mnie oczywiście, bo ja się jeszcze nie dałam tej „chorobie” ;).
w KO nie ma zabijania innych graczy…tylko kiedy jest wojna można zabić kogoś innej rasy, można, nie trzeba
W różnych grach różnie to wygląda, na przykład w Conquerze traciło się tylko część przedmiotów. W Tibii konsekwencje śmierci są poważniejsze, bo traci się doświadczenie, na które trzeba zapracować. Dodaje to pewnego smaczku, ale łatwo się zniechęcić. Zwłaszcza gdy jedną z największych przyjemności jest rozwijanie postaci 🙂
Nie wiem dlaczego,ale pierwsze słowo jakie mi się nasuneło to KAKAO =)).
…właśnie na horyzoncie moich życiowych planów pojawił się komputer. Buhhahahahaha!Drżyj przestrzeni. Tak oto się zaczął początek końca internetu…
lecz pewnego razu, po tym jak zaczął się koniec Płk. Kiszczak trafił na stronę z różowym misiem…kwiatki, serduszka , pluszaki…”pewnie stąd pochodzą odświeżacze powietrza” pomyslał – tak zakończył sie koniec…bo dalej nie było już nic
zielenią maluje się nadzieja.
To się nie zasieciuj za bardzo 🙂
staram się,ale co poradzić jak mnie magowe smsy ściagają i na party zapraszją z death knightami??
miły relaks po drażliwych rozmowach z klientami w pracy:))
pewnego dnia
to było nad jeziorem
to było jeszcze rano
pewna pani
pewnego pana
tylko zobaczyła
o nie
i wcześniej ta pani
czy ten pan tą panią
autokar
pewnej nocy
pewna pani
i pewien pan też tam był
ten sam,
no pewna pani
i pewnien pan
kiedy woda znikła
pewnien pan
a może pani
nie chciał
nie chciała
pamiętać