Rollercoaster ride in Tivoli

Na firmową wycieczkę do Kopenhagi zdecydowałam się w zasadzie tylko dlatego, że jedną z atrakcji miała być wizyta w Tivoli – lokalne centrum rozrywek i zabawy. Sam park okazał się lekko rozczarowujący, nie sądziłam, że jest to tak małe i rozpaczliwie ciasne. Oraz zatłoczone…Wokół płotu otaczającego park parkowały autokary z rejestracjami z całej Europy. Lokalizacja jest niezłe – z jednej strony Tivoli – dla młodszej części wycieczki, z drugiej strony Stroget – najdłuższy deptek handlowy Europy. Ponieważ spacery po sklepach nie należą do tego co lubię udałyśmy się razem z siostrą na odkrywanie Tivoli…Nie wiedząc co czyni ( siostra rzecz jasna ) zgodziła się na przejażdżkę Demonem…Siedziałyśmy w pierwszym rzędzie:)))

taaaak, było super. Dla uciechy wprowadzono w tego typu parkach możliwość zakupienia fotki z jazdy na rollercoasterze. Jak widać na załączonym obrazku obie przezornie zamknęłyśmy oczy:)))
tivoli demon
Po zejściu stanowczo powiedziała, że to był 1szy i ostatni raz na czymś takim. Dla ukojenia nerwów i uspokojenia z lekka oszalałego błędnika poszłyśmy oglądać przepiękne kwiaty. Nie sądzę bym miała ochotę tam jeszcze wracać, brak mi było przestrzeni znanej z innych tego typu miejsc. Między nami mówiąc wizyta w Tivoli miała miejsce po zwiedzaniu browaru Carlsberga, gdzie standardowym punktem jest przystanek w barze. Serwowane są tam ku uciesze zwiedzających piwa najrozmaitszego rodzaju z browarów firmy. Dla każdego dwa piwa w cenie biletu…Co niektórzy słabiej zaprawieni w bojach mieli lekkiego szmergla.

ciąg dalszy nastąpi…:)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.