nie można znależć serwera…

komunikat taki mam w lewym górnym rogu monitora…ciekawostka taka to jest…skoro jestem na stronie to chyba jednak serwer jest,a może jakieś przywidzenia mam?!
zresztą mnie komputery średnio lubią,mam talent wybitny w zawieszaniu sprzętu…rozwalaniu myszek i inne takie drobiazgi…a i trackballi nie znoszę!!!

nie można znależć serwera…

komunikat taki mam w lewym górnym rogu monitora…ciekawostka taka to jest…skoro jestem na stronie to chyba jednak serwer jest,a może jakieś przywidzenia mam?!
zresztą mnie komputery średnio lubią,mam talent wybitny w zawieszaniu sprzętu…rozwalaniu myszek i inne takie drobiazgi…a i trackballi nie znoszę!!!

salam pax presents…

drogę pustki koją śpiewem
usta spragnione
widma nakreślone w mirażu
rozdzierają zasłonę
nad zdumionym spojrzeniem.

BADR SZAKIR as-SAJJAB

(wiersz pochodzi ze wstępu do książki Blog z Bagdadu)

zdumiona i zaskoczona wzięłam z półki w bibliotece tą książkę,zaczęłam czytać wychodząc za próg,prawie przeoczyłam przystanek na którym miałam wysiaść,
niesamowita lektura – gorąco polecam.

salam pax presents…

drogę pustki koją śpiewem
usta spragnione
widma nakreślone w mirażu
rozdzierają zasłonę
nad zdumionym spojrzeniem.

BADR SZAKIR as-SAJJAB

(wiersz pochodzi ze wstępu do książki Blog z Bagdadu)

zdumiona i zaskoczona wzięłam z półki w bibliotece tą książkę,zaczęłam czytać wychodząc za próg,prawie przeoczyłam przystanek na którym miałam wysiaść,
niesamowita lektura – gorąco polecam.

chory TEXXT by TEXX( prawa autorskie zachowane…)

Argh – wyrwało się z ust kilku osób stojących na przystanku tramwajowym w Oliwie.Na torach pojawiły się dwa światła,które szybko zbliżały się w stronę przystanku.
Argh – zahuczał przejeżdżający tramwaj widmo.Pęd powietrza zaświstał za obiektem ,który prowadzony przez tramwajarza – widmo znikał w wieczornym mroku.
Argh – westchnęli ludzie siedzący na skraju torów,na następnym przystanku.Tramwaj nagle pojawił się tuż przed ich nogami wyciągniętymi na jednej z szyn.
Argh – rozległo się szalenczo głośne urywane wycie, po czym dał się słyszeć chrzęst i dźwięk przypominający rozbijanie pomidora o ścianę.Bluznęło coś czerwonego, lecz nie był to sok pomidorowy , ani ketchup.
Argh – krzyknęli ludzie stojący po drugiej stronie przystanku i opierający się o druciany płot. Widok,który zobaczyli poraził ich do tego stopnia, że nie mogli nic powiedzieć.
Argh – nie wytrzymało kilka bardziej wrażliwych osób, które momentalnie dostały rozstroju żoładka, wyrzucając ze swoich organizmów to co zostało po ich popołudniowych posiłkach.
Argh – wrzasnęły ofiary tramwaju, które mimo bólu i szoku dawały jeszcze oznaki życia. Ich buty leżały, w większości niemal nietknięte, na trawie pomiędzy szynami tramwajowymi.
Argh – westchnął kierowca,który chwilę po przejeździe tramwaju widmo mijał ten przystanek. Mało nie wpadł w pośłizg na ciemnej cieczy,która utworzyła dużą kałużę na jezdni.
Argh – krzyknęli po raz kolejny ludzie na przystanku.Wszyscy pokryci byli, mniej lub bardziej, ową ciemną cieczą o dziwnym,mdłym zapachu,która oblepiała ich ubrania, ręce i głowy.
Argh – mruknęli zgromadzeni na poprzednim przystanku.Najpierw tramwaj widmo,teraz jakieś wrzaski i wycia dochodzące od następnego przystanku, co chwila wybuchające na nowo.
Argh – zazgrzytał tramwaj widmo, który w tym momencie znajdował się już daleko za zajezdnią we Wrzeszczu. W środku tramwajarz – widmo uśmiechał się lekko pod nosem.
Arg – jęknęła przestrzeń, a uliczne lampy oświetlały niepokojącym blaskiem miejsce, w którym po raz kolejny dał znać o sobie tajemniczy obiekt pojawiający się wieczorami w Gdańsku.

podpisano DUCH INWAZJI LEWIATANA

p.s od Awari
powyższy text dedykuję wszystkim znajomym pamiętającym czasy gazetowego Hyde Parku.

chory TEXXT by TEXX( prawa autorskie zachowane…)

Argh – wyrwało się z ust kilku osób stojących na przystanku tramwajowym w Oliwie.Na torach pojawiły się dwa światła,które szybko zbliżały się w stronę przystanku.
Argh – zahuczał przejeżdżający tramwaj widmo.Pęd powietrza zaświstał za obiektem ,który prowadzony przez tramwajarza – widmo znikał w wieczornym mroku.
Argh – westchnęli ludzie siedzący na skraju torów,na następnym przystanku.Tramwaj nagle pojawił się tuż przed ich nogami wyciągniętymi na jednej z szyn.
Argh – rozległo się szalenczo głośne urywane wycie, po czym dał się słyszeć chrzęst i dźwięk przypominający rozbijanie pomidora o ścianę.Bluznęło coś czerwonego, lecz nie był to sok pomidorowy , ani ketchup.
Argh – krzyknęli ludzie stojący po drugiej stronie przystanku i opierający się o druciany płot. Widok,który zobaczyli poraził ich do tego stopnia, że nie mogli nic powiedzieć.
Argh – nie wytrzymało kilka bardziej wrażliwych osób, które momentalnie dostały rozstroju żoładka, wyrzucając ze swoich organizmów to co zostało po ich popołudniowych posiłkach.
Argh – wrzasnęły ofiary tramwaju, które mimo bólu i szoku dawały jeszcze oznaki życia. Ich buty leżały, w większości niemal nietknięte, na trawie pomiędzy szynami tramwajowymi.
Argh – westchnął kierowca,który chwilę po przejeździe tramwaju widmo mijał ten przystanek. Mało nie wpadł w pośłizg na ciemnej cieczy,która utworzyła dużą kałużę na jezdni.
Argh – krzyknęli po raz kolejny ludzie na przystanku.Wszyscy pokryci byli, mniej lub bardziej, ową ciemną cieczą o dziwnym,mdłym zapachu,która oblepiała ich ubrania, ręce i głowy.
Argh – mruknęli zgromadzeni na poprzednim przystanku.Najpierw tramwaj widmo,teraz jakieś wrzaski i wycia dochodzące od następnego przystanku, co chwila wybuchające na nowo.
Argh – zazgrzytał tramwaj widmo, który w tym momencie znajdował się już daleko za zajezdnią we Wrzeszczu. W środku tramwajarz – widmo uśmiechał się lekko pod nosem.
Arg – jęknęła przestrzeń, a uliczne lampy oświetlały niepokojącym blaskiem miejsce, w którym po raz kolejny dał znać o sobie tajemniczy obiekt pojawiający się wieczorami w Gdańsku.

podpisano DUCH INWAZJI LEWIATANA

p.s od Awari
powyższy text dedykuję wszystkim znajomym pamiętającym czasy gazetowego Hyde Parku.

tańczyłam taniec śmierci…

orkiestrą drygowała sześciogłowa hydra,której wspomienie wciąż jest żywe w myślach znajomej rangerki.niezbyt dokłądnie pamięta ona kilka ostatnich dni,prawdę mówiąc nie pamięta niczego poza bólem i zdecydowanie zbyt dużą ilością głów jakiegoś czarnego potwora…
nic nie zapowiadało tak dramatycznych wydarzeń,gdy kontynująć wędrówkę śladem goblinów weszliśmy z Therionem w podziemia,labirynt mrocznych korytarzy zaprowadził nas do osady będącej czymś w rodzaju miejsca postojowego dla wędrowców,przemierzających podziemia – kimkolwiek ,by oni nie byli.zastanawiający może się wydać fakt niemal całkowitego opuszczenia napotykanych po drodze umocnień?!
po wejsciu do osady odkryliśmy dwie możliwe drogi wiadące dalej…ciekawość wzbudziło wejście ozdobione portalami,cóż…potem był równie pięknie zdobiony korytarz…następnie grobla wiodąca przez pogrążone w ciemnościach jezioro…grobla prowadziła do wyspy ze zrujnowanymi kolumnami i…do kolejnych atrakcji naszego zwiadu można zaliczyć spotkanie oko w oko z czymś co wprawiło w stam bliski paniki naszą rangerkę,
był bieg,który w założeniu miał być próbą ucieczki…początkowo wydawało się to całkiem niezłym pomysłem,ale Therion pozostał na wyspie,co skutecznie zatrzymało rangerkę na grobli…zdołała nawet raz posłać strzałę,ale bestii nie zrobiło to większej szkody-może tylko dało pretekst do szybszego ataku na intruzów…i potem obudziłam się w jednej z jaskiń w osadzie wędrowców.przebudzenie nie było najprzyjemniejsze,stwierdzono dużą ilość bolesnych ran po których w najlepszym razie pozostaną sympatyczne blizny.pod opieką Theriona mam szansę na całkowity powrót do świata żywych – za ok.2tygodnie,które spędzimy w podziemiach…już wiemy,że nie będzie łatwo – spotkaliśmy już kilka orków nadmiernie obarzonych przez mroczne moce kończynami.zaznaczyć pragnę,że wyżej wymienieni już nie zakłocą swoją obecnością niczyjego snu…

strzał,strzał mi bogowie ześlijcie nieco…proszę Was o to ja Wari rangerka z Zaginionej Doliny…

tańczyłam taniec śmierci…

orkiestrą dyrygowała sześciogłowa hydra,której wspomnienie wciąż jest żywe w myślach znajomej rangerki. niezbyt dokładnie pamięta ona kilka ostatnich dni,prawdę mówiąc nie pamięta niczego poza bólem i zdecydowanie zbyt dużą ilością głów jakiegoś czarnego potwora…
nic nie zapowiadało tak dramatycznych wydarzeń,gdy kontynuując wędrówkę śladem goblinów weszliśmy z Therionem w podziemia,labirynt mrocznych korytarzy zaprowadził nas do osady będącej czymś w rodzaju miejsca postojowego dla wędrowców,przemierzających podziemia – kimkolwiek ,by oni nie byli.zastanawiający może się wydać fakt niemal całkowitego opuszczenia napotykanych po drodze umocnień?!
po wejściu do osady odkryliśmy dwie możliwe drogi wiodące dalej…ciekawość wzbudziło wejście ozdobione portalami,cóż…potem był równie pięknie zdobiony korytarz…następnie grobla wiodąca przez pogrążone w ciemnościach jezioro…grobla prowadziła do wyspy ze zrujnowanymi kolumnami i…do kolejnych atrakcji naszego zwiadu można zaliczyć spotkanie oko w oko z czymś co wprawiło w stan bliski paniki naszą rangerkę,
był bieg,który w założeniu miał być próbą ucieczki…początkowo wydawało się to całkiem niezłym pomysłem,ale Therion pozostał na wyspie,co skutecznie zatrzymało rangerkę na grobli…zdołała nawet raz posłać strzałę,ale bestii nie zrobiło to większej szkody-może tylko dało pretekst do szybszego ataku na intruzów…i potem obudziłam się w jednej z jaskiń w osadzie wędrowców.przebudzenie nie było najprzyjemniejsze,stwierdzono dużą ilość bolesnych ran po których w najlepszym razie pozostaną sympatyczne blizny.pod opieką Theriona mam szansę na całkowity powrót do świata żywych – za ok. 2 tygodnie,które spędzimy w podziemiach…już wiemy,że nie będzie łatwo – spotkaliśmy już kilka orków nadmiernie obarzonych przez mroczne moce kończynami.zaznaczyć pragnę,że wyżej wymienieni już nie zakłócą swoją obecnością niczyjego snu…

strzał,strzał mi bogowie ześlijcie nieco…proszę Was o to ja Wari rangerka z Zaginionej Doliny…