Kiszczak attacks!!!
(prawa autorskie zachowane)
Kiszczak attacks!!!
(prawa autorskie zachowane)
Kiszczak attacks!!!
(prawa autorskie zachowane)
pierwsze śniegi zawsze spadają jeszcze we śnie.
czasem mają kształt promienistych gwiazdek,
a czasem są wielkie jak pingpongowe piłeczki,
co to Pan Bóg sypie nimi z chmury.
rankiem nieprzetarte,
w zeszłym roku też spadły,
pamiętam,
jak rozrzuciłem ślady na polanie,
i aż do wieczora nikt ich nie zadeptał,
tylko trochę je rozdziobały głodne łapki wron.
bo te pierwsze ślady są zawsze najgłębsze,
potem
już tylko odcisk odciskiem się dociska, więc
pierwsze śniegi są jak miłość,
co budzi się
w jasnym pokoju.
Artur Nowaczewski ” Pierwsze śniegi ”
sobie samej dedykowane,
dzięki Marzanowi za możliwość publikacji
pierwsze śniegi zawsze spadają jeszcze we śnie.
czasem mają kształt promienistych gwiazdek,
a czasem są wielkie jak pingpongowe piłeczki,
co to Pan Bóg sypie nimi z chmury.
rankiem nieprzetarte,
w zeszłym roku też spadły,
pamiętam,
jak rozrzuciłem ślady na polanie,
i aż do wieczora nikt ich nie zadeptał,
tylko trochę je rozdziobały głodne łapki wron.
bo te pierwsze ślady są zawsze najgłębsze,
potem
już tylko odcisk odciskiem się dociska, więc
pierwsze śniegi są jak miłość,
co budzi się
w jasnym pokoju.
Artur Nowaczewski pierwsze śniegi
sobie samej dedykowane,
dzięki Marzanowi za możliwość publikacji
Aniele Boży Stóżu Mój,
Ty zawsze przy mnie stój…
szeptała cicho poparzona kwasem rangerka rozglądając się nerwowo po jednej z komnat w odrażającej świątyni bestii…
po kiego ja się na to zgodziłam pomyślała już po raz kolejny,a prawda dziadek prosił…
wybaczmy jej pewne rozgoryczenie,po tym co spotkało ich tym razem jest to w pełni zrozumiałe.
a zaczęło się tak niewinnie…
wypoczywające w pewnym przybytku rangerka i jej przyjaciółka zostały nagle przeniesione do świątyni na wyspie hydry,gdzie spotkały resztę drużyny.przygladając się nie widzianym dłuższy czas znajomym odkryły pewne zmiany w wyglądzie i zachowaniu Theriona…ciekawe skąd mu się we włosach pojawiły gustowne czerwone pasemka…zapytany o to zareagował z lekka nerwowo i wyszło na jaw,że powodowany emocjami w walce rozdeptał potężny artefakt i ma teraz dodatkowego lokatora,Sir.Andreus jak zawsze gotów do działania,Mistral,Cho podobnie,Vermut de Ballantine rozglądał się po kątach w poszukiwaniu błyskotek…
a mistrz gry tylko ręce zacierał patrząc na swoje ofiary…
rzecz jasna był też tam pewien ktoś na widok kogo ragerka lekko się uśmiechnęła,zielonooki elf imieniem Arennor.
po krótkiej chwili zastanowienia ruszyliśmy na dalszą penetrację światyni,pomijając potyczkę w jednym z korytarzy z bestią strzelającą skalnymi kolcami trafiono na trop małego elfickiego dziecka…
białowłosa Wari razem z Cho odnalazła dziecko i przyprowadzili je do reszty zajętej ostro liczeniem skarbów znalezionych w jednej z bocznych komnat,
szeroki uśmiech de Ballantine’a świadczył o wielkości zdobyczy.
część drużyny poszła w kierunku wskazanym przez małego elfa jako bezpieczne wyjście…niech przeklęte będzie imię tego dziecka…jeszcze na długo pozostanie w nas pewna nieufność do elfich dzieci,bowiem malec zaprowadził nas w pułapkę,którą tym razem była rozkoszna kąpiel w kwasie żołądkowym olbrzymiej bestii.ześliznęliśmy się tam idąc w kierunku wskazywanym przez Dorina,
stoczyliśmy kolejną walkę o życie z bestią ,którą tym razem poznaliśmy dogłębnie od środka,
na przemian kąpiąc się w kwasie żołądkowym lub też unikając dotknięcia rozmaitych macek zdołaliśmy wyrwać się z parzących objęć tego czegoś,czymkolwiek to było,
połechtana mieczami i rozerwana pazurami smoka Theriona maszkara dała za wygraną i zakończyła swój parszywy żywot.
Aniele Boży Stóżu Mój,
Ty zawsze przy mnie stój...
szeptała cicho poparzona kwasem rangerka rozglądając się nerwowo po jednej z komnat w odrażającej świątyni bestii...
po kiego ja się na to zgodziłam pomyślała już po raz kolejny,a prawda dziadek prosił...
wybaczmy jej pewne rozgoryczenie,po tym co spotkało ich tym razem jest to w pełni zrozumiałe.
a zaczęło się tak niewinnie...
wypoczywające w pewnym przybytku rangerka i jej przyjaciółka zostały nagle przeniesione do świątyni na wyspie hydry,gdzie spotkały resztę drużyny.przygladając się nie widzianym dłuższy czas znajomym odkryły pewne zmiany w wyglądzie i zachowaniu Theriona...ciekawe skąd mu się we włosach pojawiły gustowne czerwone pasemka...zapytany o to zareagował z lekka nerwowo i wyszło na jaw,że powodowany emocjami w walce rozdeptał potężny artefakt i ma teraz dodatkowego lokatora,Sir.Andreus jak zawsze gotów do działania,Mistral,Cho podobnie,Vermut de Ballantine rozglądał się po kątach w poszukiwaniu błyskotek...
a mistrz gry tylko ręce zacierał patrząc na swoje ofiary...
rzecz jasna był też tam pewien ktoś na widok kogo ragerka lekko się uśmiechnęła,zielonooki elf imieniem Arennor.
po krótkiej chwili zastanowienia ruszyliśmy na dalszą penetrację światyni,pomijając potyczkę w jednym z korytarzy z bestią strzelającą skalnymi kolcami trafiono na trop małego elfickiego dziecka...
białowłosa Wari razem z Cho odnalazła dziecko i przyprowadzili je do reszty zajętej ostro liczeniem skarbów znalezionych w jednej z bocznych komnat,
szeroki uśmiech de Ballantine'a świadczył o wielkości zdobyczy.
część drużyny poszła w kierunku wskazanym przez małego elfa jako bezpieczne wyjście...niech przeklęte będzie imię tego dziecka...jeszcze na długo pozostanie w nas pewna nieufność do elfich dzieci,bowiem malec zaprowadził nas w pułapkę,którą tym razem była rozkoszna kąpiel w kwasie żołądkowym olbrzymiej bestii.ześliznęliśmy się tam idąc w kierunku wskazywanym przez Dorina,
stoczyliśmy kolejną walkę o życie z bestią ,którą tym razem poznaliśmy dogłębnie od środka,
na przemian kąpiąc się w kwasie żołądkowym lub też unikając dotknięcia rozmaitych macek zdołaliśmy wyrwać się z parzących objęć tego czegoś,czymkolwiek to było,
połechtana mieczami i rozerwana pazurami smoka Theriona maszkara dała za wygraną i zakończyła swój parszywy żywot.
czyżby?czyżby?
skoro tak mówisz
je suis tres jolie
no już dobrze
cicho powiedziałam
je suis tres jolie
no popatrz wosk rozlany
kadzidełko pachnie sandałowo
je suis tres jolie
ciekawe kim dziś będzie mój kochanek
wczoraj był Tobą
je suis tres jolie
je suis
je suis
je suis tres jolie!!!
czyżby?czyżby?
skoro tak mówisz
je suis tres jolie
no już dobrze
cicho powiedziałam
je suis tres jolie
no popatrz wosk rozlany
kadzidełko pachnie sandałowo
je suis tres jolie
ciekawe kim dziś będzie mój kochanek
wczoraj był Tobą
je suis tres jolie
je suis
je suis
je suis tres jolie!!!
przekaz swój nadaje…
jeszcze żyjemy…
i żyć zamierzamy pomimo poczynań wyżej wymienionej w piekielnej kuchni,
pełna obaw Awari ugotowała całkiem niezły obiad,
zmywanie naczyń pozostawimy na czas bliżej nieokreślony…
nieco wcześniej wiedza rangerki została wzbogacona o opowieści o Legendzie Bionicli i szybki kurs języka wyspy Matanui,poznała od podstaw te przyjemne i mniej przyjemne aspekty życia na wyspie.
hmmm, Bionicle…kiedyś były Smerfy,Miś Uszatek,czy Reksio.teraz dzieci kochają Pokemony i inne takie potworki,chyba jestem niedzisiejsza,jakoś dziwnie mi się oglądało tą bajkę epoki techno z robotami w roli głównej.
przekaz swój nadaje…
jeszcze żyjemy…
i żyć zamierzamy pomimo poczynań wyżej wymienionej w piekielnej kuchni,
pełna obaw Awari ugotowała całkiem niezły obiad,
zmywanie naczyń pozostawimy na czas bliżej nieokreślony…
nieco wcześniej wiedza rangerki została wzbogacona o opowieści o Legendzie Bionicli i szybki kurs języka wyspy Matanui,poznała od podstaw te przyjemne i mniej przyjemne aspekty życia na wyspie.
hmmm, Bionicle…kiedyś były Smerfy,Miś Uszatek,czy Reksio.teraz dzieci kochają Pokemony i inne takie potworki,chyba jestem niedzisiejsza,jakoś dziwnie mi się oglądało tą bajkę epoki techno z robotami w roli głównej.