proza

Któregoś dnia napiszę zapewne sensowną notkę, tymczasem czekam sobie radośnie w domu na kuriera, który ma mi dostarczyć nowy telefon wraz z umową…facet ma jeszcze 15 minut czasu. Miał się pojawić pomiędzy 17tą ,a 19tą, więc od prawie dwóch godzin siedzę i marnuję czas w domu zamiast iść na spacer. z lekka mordercze podejście łagodzi myśl o czekającej mnie hucznej imprezie rocznicowej portalu RWM. oj będzie się działo.

( kurier nadal się nie pojawia, ma jeszcze 10 minut…)
minęło kolejne 5 minut…
czy powinnam się irytować, a może denerwować?

Właśnie zarejestrowałam, że kolejna blogowa znajoma zagłębiła się w macierzyństwie oraz byciu matką i żoną. Nie twierdzę, że to źle, czy nie dobrze. Zauważam kolejną prawidłowość??Takie życie, tylko szkoda czasem patrzeć jak pełne różnorodnej kiedyś treści blogi zmieniają się w miejsce poświęcone niemal wyłącznie poświecone rodzinie i dzieciom. W niewielu przypadkach widać, że autorka pozostała wierna swoim pasjom i nie podporządkowała swego życia tylko i wyłącznie rodzinie. Dlatego właśnie lubię podczytywać Radziecki Termos. Bajka nie dała i nie daje się codzienności.

Kurier się nie pojawił, Mam to głęboko gdzieś, albo raczej próbuję mieć.
Napisałam smsa do kuriera…właśnie zadzwonił i łaskawie poinformował, że będzie za 20minut…
w związku z czym trafił mnie szlag średniego rozmiaru.
nie zostawię tego tak…
ciąg dalszy nastąpi,

tymczasem.